Zakaz mordowania

Print Friendly, PDF & Email

„Nie wolno ci mordować” – tak brzmi szóste przykazanie (kolejność biblijna) Dekalogu (Wj 20.13) w tłumaczeniu hebrajskim („Tora Pardes Lauder”). Jak należy je rozumieć, uwzględniając zarówno egzegezę judaistyczną, jak i chrześcijańską? Czy i kiedy wolno pozbawić człowieka życia? Czy przykazanie to zakazuje na przykład kary śmierci?

 

Zanim przejdziemy do odpowiedzi na powyższe pytania, przypomnijmy najpierw słowa Chrystusa, który nie tylko przytoczył to przykazanie zgodnie z literą i duchem Dekalogu, ale również podał jego właściwy sens: „Słyszeliście, że powiedziano naszym ojcom: »Nie morduj«, i że kto dopuści się zabójstwa, będzie podlegał sądowi. Lecz ja wam powiadam, że ktokolwiek żywi gniew na swego brata, będzie podlegał sądowi, a kto nazwie brata nicponiem, stanie przed Sanhedrinem, kto zaś powie: »Głupcze«, podlega karze palenia w ogniu Gei-Hinnom!” (Mt 5.21-22 wg przekładu Davida H. Sterna).

Przytaczając to przykazanie, Chrystus nauczał, że ma ono o wiele szersze znaczenie niż tylko zabójstwo fizyczne. Dotyczy również życia psychicznego, a także wrogiej postawy wobec drugiego człowieka, która najczęściej jest przyczyną wielu przestępstw, w tym morderstwa. W Ewangelii czytamy: „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota” (Mk 7.21-22) oraz: „Każdy, kto nienawidzi brata swego, jest zabójcą” (1 J 3.15). Innymi słowy, celem tego przykazania jest ochrona życia ludzkiego we wszystkich jego przejawach – fizycznych i psychicznych.

Czy to oznacza, że w żadnym przypadku nie wolno pozbawić życia drugiego człowieka?

Jaki pogląd na tę sprawę ma judaizm?

 

Żydowskie prawo religijne oparte na Pięcioksięgu Mojżesza wyraźnie odróżnia „zabijanie” od „morderstwa”. Z całym naciskiem podkreśla ono, że dekalogowe przykazanie znane ogółowi jako „Nie zabijaj” jest błędnym tłumaczeniem hebrajskiego Lo tircach (od hebr. Ratsach – mordować), które dosłownie oznacza „nie morduj”, a nie „nie zabijaj” (hebr. Lo taharog). Krótko mówiąc, w Dekalogu nie istnieje przykazanie „Nie zabijaj”, istnieje natomiast przykazanie „Nie będziesz mordował” lub „Nie wolno ci mordować”, jak czytamy w tłumaczeniu „Tory Pardes Lauder” dokonanym pod kierownictwem rabina Sachy Pecarica.

Na ten fakt uwagę zwrócił również Alfons Deissler, znany biblista katolicki z Fryburga, który pisze:

„Język hebrajski używa słowa »rasach«, gdy mówi o śmierci, którą zadał człowiek innemu człowiekowi z pobudek prywatnych, w sposób przemyślany i zaplanowany, albo w wyniku niedbalstwa. Ponieważ słowo »mordować« lepiej niż »zabijać« podkreśla sferę prywatną tego czynu i bardziej jednoznacznie oddaje wyrażenie hebrajskie, przeto uważamy, że tłumaczenie »mordować« jest bardziej zgodne z treścią tego słowa i nie dopuszcza tak błędnych interpretacji jak słowo »zabijać«” („Jam jest twój Bóg, który cię wyzwolił”, PAX 1977, s. 59).

Według judaizmu wykorzystywanie błędnego tłumaczenia szóstego przykazania jako argumentu przeciwko stosowaniu kary śmierci jest więc absolutnie niedopuszczalne. Co więcej, zgodnie z egzegezą judaistyczną błąd polega nie tylko na tłumaczeniu, ale również na zasadniczej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy zabijaniem a mordowaniem. Morderstwo jest bowiem zbrodnią, bezprawnym odebraniem życia niewinnej osobie, natomiast kara śmierci to pozbawienie życia mordercy zgodnie z podstawowym prawem Tory: „Kto przelewa krew człowieka, tego krew przez człowieka będzie przelana, bo na obraz Boży [według Jego istoty] uczynił człowieka” (Rdz 9.6). W świetle przykazania Dekalogu, jak i całej Biblii, kara śmierci dla wyrachowanego mordercy jest więc dla judaizmu czymś zupełnie oczywistym. Tym bardziej że – jak uważa również katolicki biblista – „sędziowie i kaci nie działają tu we własnym imieniu (jak czyni to morderca!), lecz w oparciu o wolę wspólnoty, która wstawiła się za zabitym (…). Dlatego jej »zabijanie« jest czymś innym niż karane przez nią »mordowanie«” (A. Deissler, tamże, s. 60).

Judaizm głosi również, że tam gdzie morderstwo nie jest karane śmiercią, spada waga morderstwa jako przestępstwa, a w konsekwencji także wartość ludzkiego życia.

Ale to nie wszystko. Zabicie kogoś jest dozwolone również w przypadku samoobrony, jak i w obronie życia innych. Napastnik musi więc liczyć się z tym, że nie tylko zostanie skazany na śmierć przez sąd, ale także z tym, że może utracić swoje życie już z rąk osoby napadniętej. W takim przypadku nie mówi się też o napadniętym, że „zamordował napastnika”, ale że „zabił napastnika w obronie własnej lub bliźniego”.

O obronie swoich bliskich w wielu miejscach wspomina również Biblia. Taką postawę zajął m.in. Abraham w obronie Lota (Rdz 14), Mojżesz, gdy zabił Egipcjanina (Wj 2.11), a także Izraelici, którym na drodze do Ziemi Obiecanej stanęli wrogowie (Wj 17.8-16; Lb 21.1-3,21-35). Poza tym gdyby szóste przykazanie Dekalogu generalnie zakazywało zabijania i tak bezwzględnie należałoby je traktować – bez możliwości obrony koniecznej oraz odparcia wrogiej agresji (wojna obronna) – to w czasach hitlerowskiego nazizmu zagładzie uległby nie tylko naród żydowski, ale prawdopodobnie także wszystkie narody tzw. niearyjskie.

Jak widać, istnieją wyjątkowe sytuacje, kiedy nawet chrześcijanie opowiadają się za obroną konieczną lub karą śmierci. Nie wszyscy jednak wierzący popierają dziś starotestamentową zasadę „życie za życie” (Wj 21.23). Dlaczego?

 

Jakich argumentów używają przeciwnicy kary śmierci?

 

Niektórzy uważają, że w świetle Nowego Testamentu kara śmierci powinna być całkowicie zniesiona, a przynajmniej nie powinni domagać się jej chrześcijanie. Argumentuje się, że Chrystus ,,nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je zachować” (Łk 9.56, por. J 3.17). Na przykład kiedy przyprowadzono do niego przyłapaną na cudzołóstwie kobietę (J 8.1-11), którą według Prawa Mojżeszowego należało ukamienować, On ją ułaskawił, a oskarżycielom powiedział: ,,Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem” (w.7).

Podkreśla się też, że Nowy Testament kładzie nacisk na miłość bliźniego i przebaczenie osobom, które okazują skruchę. Czytamy przecież: „Jak Chrystus odpuścił wam, tak i wy” (Kol 3.13) oraz: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was krzywdzą” (Łk 6.27-28).

Bardzo często przytacza się również argument, że aż do IV wieku chrześcijanie sprzeciwiali się karze śmierci. Na przykład ,,Tertulian odmawiał chrześcijańskim urzędnikom państwowym nie tylko prawa do ferowania wyroków śmierci, ale i prawa do wymierzania kary więzienia, kary tortur, zakucia itd. Dopuszczał natomiast nakładanie kar pieniężnych” (Karlheinz Deschner, ,,I znowu zapiał kur”, t. II).

Podobnie wypowiadał się Laktancjusz: ,,Od tego przykazania [,,Nie zabijaj”] nie może być uczyniony żaden wyjątek, zawsze bowiem zabicie człowieka jest niesprawiedliwe, jako że z woli Bożej życie ludzkie musi pozostawać niezagrożone” (tamże).

Jeszcze na początku IV wieku ,,synod w Elwirze pozbawił na zawsze, także w godzinie śmierci, komunii tych chrześcijan, którzy przez zadenuncjowanie innego człowieka przyczyniliby się do jego egzekucji albo banicji (…). Chrześcijanin, który – legalnie bądź nielegalnie – przyczynia się do śmierci innego człowieka, zostaje wykluczony ze wspólnoty” (tamże).

Jak odnieś do tej argumentacji? Trudno nie doceniać intencji oraz przedstawionych wyżej racji, jednak dokładna egzegeza przytoczonych tekstów z Ewangelii wcale nie sprzeciwia się szóstemu przykazaniu Dekalogu oraz egzegezie judaistycznej. Sam nie popieram jakiejkolwiek agresji ani żadnej przemocy, czy to słownej, czy fizycznej. Jestem też za resocjalizacją przestępców. Niestety, nie zawsze są nią zainteresowani sami skazańcy. Co gorsza, są też wśród nich i tacy, których nikt i nic nie zmieni. Niejeden zdegenerowany gwałciciel i morderca, nawet po tzw. wyroku dożywocia, gdy tylko wyjdzie na wolność, dalej dopuszcza się gwałtów i mordów. Faktem też jest, że od czasu, gdy zaczęto liberalizować prawo, rośnie przestępczość i to już wśród nastolatków. Sprawa więc nie jest wcale taka prosta. Tym bardziej że rzeczywistość w jakiej żyjemy pokazuje, że trudno o jakikolwiek porządek bez zabezpieczenia go odpowiednimi sankcjami karnymi. Poza tym jeśli przestępca traktowany jest lepiej niż osoba poszkodowana, trudno w ogóle mówić o jakiejkolwiek sprawiedliwości. Wszystko wskazuje na to, że współczesna opozycja wobec kary śmierci – przedstawiana jako „postępowe” stanowisko etyczne – wynika bardziej z poprawności politycznej niż rzeczywistego humanizmu. Jeśli zaś jest inaczej (trzeba być naiwnym, aby w to wierzyć!), to mamy do czynienia z miłosierdziem bez skruchy i sprawiedliwości, która jest okrutna wobec rodzin ofiar, a także okrutna wobec kolejnych potencjalnych ofiar mordercy.

Oczywiście można zrezygnować z kary śmierci, samoobrony oraz odparcia wrogiej agresji, ale czy jest to rozsądne? Przecież Biblia, na którą powołują się wszyscy chrześcijanie, wyraźnie zapowiada Boży sąd i karę dla nieposłusznych, mimo że Bóg jest miłosierny. Czytamy też, że „rządzący nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe” (Rz 13.3).

Poza tym jakkolwiek można sprzeciwiać się karze śmierci, powołując się na różne argumenty, to nie można tego czynić w oparciu o szóste przykazanie Dekalogu, którego przecież celem nie jest ochrona mordercy, tylko poszanowanie życia ludzkiego. Wszak przykazanie to zabrania m.in. targnięcia się na czyjejś życie (morderstwo, gwałt), a także wyzysku i ucisku prawnego i społecznego, którego coraz częściej doświadcza wielu ludzi na całym świecie, a który w wielu przypadkach prowadzi głodujących i chorujących do niechybnej śmierci (Jk 5.4,6). Oto dlaczego Pismo mówi: „Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu” (Jk 4.17). I z  tego też powodu – jak powiedział Chrystus – wielu usłyszy: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom. Albowiem łaknąłem, a nie daliście mi jeść, pragnąłem, a nie daliście mi pić. Byłem przychodniem, a nie przyjęliście mnie, nagim, a nie przyodzialiście mnie, chorym i w więzieniu i nie odwiedziliście mnie” (Mt 25.41-43).