W ,,Polonii Christiana” natrafiłam na krótką recenzję książki Romana Konika pt. ,,W obronie Świętej Inkwizycji”. Został tam umieszczony cytat, a brzmi on tak: ,,(…) nie gorzało nic więcej oprócz świec woskowych, które pokutujący na znak ponownie ożywionej wiary dzierżyli w swych rękach”. Proszę wyjaśnić, czy wiedza historyczna daje podstawy do twierdzenia, że Inkwizycja działała w sposób łagodny, wychowawczy i mający na względzie wyłącznie dobro wierzących. Ile tak naprawdę istnień pochłonęła?
Rozpocznijmy od stwierdzenia, że niezależnie od tego ile osób zabiła Inkwizycja (zostawmy to analizie historyków), winna jest ona zbrodni ludobójstwa niewinnych istnień.
Trudno jest dziś co prawda odtworzyć w szczegółach dzieje tej straszliwej instytucji i dotrzeć do wszystkich sądowych i papieskich kronik, mimo otwarcia przez Watykan w 2004 r. swoich archiwów (brak pełnej dokumentacji, wiele oryginalnych dokumentów procesowych zostało zniszczonych), nie można jednak zgodzić się z twierdzeniem autora wspomnianej książki, że oskarżanie inkwizytorów o stosy jest nieporozumieniem. Tym bardziej że nawet Jan Paweł II przeprosił za błędy Inkwizycji i inkwizytorów. Przypomnijmy zatem pokrótce najważniejsze fakty związane z tą niesławną instytucją, a więc powstanie, działalność, zadania i metody, jakimi się posługiwała.
Datę powstania Inkwizycji zwykle wiąże się z dniem 4 listopada 1184 r., kiedy to papież Lucjusz III i cesarz Fryderyk I Barbarossa podczas synodu w Weronie ustanowili wspólne zasady ścigania, przesłuchiwania i skazywania innowierców. Wtedy to na mocy papieskich ,,Dekretalii, czyli Listów papieskich”, powstała międzynarodowa policja do zwalczania herezji. Jej działalność faktycznie rozszerzył jednak dopiero papież Grzegorz IX w 1231 roku, który wprowadził oficjalnie urząd inkwizytora, podlegający wyłącznie jemu samemu.
Jak podaje historyk katolicki, ks. prof. dr Józef Umiński, zadaniem Inkwizycji (łac. inquisitio – badam, dochodzę) ,,było zabezpieczyć kraje chrześcijańskie od zarazy błędnowierczej i jej skutków”, czyli obrona ,,religii, państwa i społeczeństwa” (,,Historia Kościoła”, t.1, s. 475).
Szczególną rolę w działalności Inkwizycji odegrali dominikanie, zakon, którego założycielem w 1215 r. był Dominik Guzman (1170-1221). Przewodzili oni Inkwizycji przez ponad 500 lat. Dlaczego właśnie zakonnicy? Ks. J. Umiński pisze: ,,Ponieważ biskupi nie zawsze i nie wszędzie bywali dość sprężyści, [dlatego] wyodrębnił [w 1231 r.] papież [Grzegorz IX] trybunały inkwizycyjne od władzy biskupiej, powierzając je prawie wyłącznie zakonom żebraczym, a wśród nich głównie dominikanom. W ten sposób w miejsce dawnej biskupiej wysunęła się na czoło w krajach chrześcijańskich inkwizycja papieska” (tamże, s. 476).
Przypomnijmy, że sam Dominik Guzman za swe oddanie Kościołowi i zwalczanie odstępców od ortodoksji (głosił, że sam spalił wielu heretyków), został kanonizowany w 1234 r. (!)
Jakich zatem środków i metod używała Inkwizycja w wykrywania heretyków, nawracania ich i karania najbardziej opornych?
Początkowo kary ,,polegały na ekskomunice i odbywaniu przymusowej pokuty z zamknięciem w klasztorze, a niekiedy chłostą. W XI wieku, a bardziej jeszcze w XII rodzaje kar zwiększyły się, obejmując nadto więzienie, wygnanie, konfiskatę majątków, piętnowanie, w końcu zaś w stosunku do najwinniejszych i niepoprawnych nawet karę śmierci przez powieszenie lub, co było częstsze, spalenie” (tamże. S.474).
Dalej ks. Umiński pisze: ,,W następstwie, za papieża Innocentego IV zostały wprowadzone do sądów inkwizycyjnych i tortury (…). Nie wszyscy też inkwizytorowie umieli zachować właściwą miarę, a niektórzy z nich, jak np. Konrad z Marburga, kapłan świecki, surowy kierownik sumienia św. Elżbiety turyngskiej, i pomocnik jego, dominikanin Dorso, przeszli do historii z piętnem okrutników” (s.476).
Z niesłychanym okrucieństwem spotykamy się zresztą już w krucjatach przeciwko albigensom (katarom). Przypomnijmy, że kiedy doszło do oblężenia miasta Beziers, legat papieski i wódz wyprawy, Arnold, opat cystersów, kazał je zburzyć do szczętu, a mieszkańców wyciąć w pień. ,,Na uwagę, że tam mogą być i dobrzy katolicy, odpowiedział: »Zabijajcie wszystkich, Bóg pozna swoich na tamtym świecie«. Sto zamków i wiele miast doznało podobnego losu. Albigensów palono na stosach i mordowano. 7.000 ludzi, którzy schronili się do kościoła, w kościele tym spalono; 20.000 wyrżnięto, a legat zawiadomił papieża: »Nie przepuściliśmy ni płci, ni wiekowi: 20.000 ludzi zginęło od miecza, całe okolice spustoszone i spalone, tak to sprawa Boża…«” (,,Historia Powszechna Średniowieczna” w: ,,Dla przyszłości”, cz. 2. pt. ,,Religia w życiu ludzkości”, s. 144-145).
Owej straszliwej zajadłości w zaleceniach wobec albigensów i waldensów sprzyjała sama procedura prawna, która opierała się na prawodawstwie rzymskim z I wieku n.e., oraz ścisły sojusz Kościoła z władzą świecką. Co więcej, papież Innocenty III porównywał herezję do zbrodni obrazy majestatu, którą już Rzymianie karali śmiercią. Każdy odmienny pogląd zaliczano więc do zbrodni. Stąd też, kiedy IV sobór laterański w 1215 roku udzielił swego błogosławieństwa procesom inkwizycyjnym i ,,władcom zagroził klątwą, a na wypadek jej zlekceważenia usunięciem od rządów, gdyby niedostatecznie dbali o powstrzymywanie sekciarstwa” (J. Umiński, tamże, s. 475), kary nie mogły być łagodniejsze, ale przeciwnie, stały się jeszcze surowsze i wykonywane były publicznie, aby zastraszyć innych. Tak więc chociaż ,,heretycy” skazani na śmierć przez spalenie na stosie, byli przekazywani władzy świeckiej (Kościół nie chciał sobie plamić rąk), faktycznie to Rzym papieski i trybunały inkwizycyjne ponoszą odpowiedzialność za te zbrodnie. To papiestwo groziło bowiem klątwą i usunięciem od władzy panujących, a nie odwrotnie!
Szczególną uwagę, gdy mowa jest o okrucieństwach władzy świeckiej i Kościoła, należy zwrócić na Inkwizycję hiszpańską. Jej działalność skierowana była bowiem zarówno przeciwko Żydom i nawróconym Maurom, jak i przeciwko mistykom (,,nawiedzonym” ) oraz wiernym podejrzanym o sprzyjanie ideom protestanckiej reformacji. Przypomnijmy, że również tam na czele Inkwizycji stali dominikanie, a jednym z najbardziej znanych był Tomasz Torquemada (1420-1498), zwany w literaturze potworem i diabłem w ludzkim ciele. Na wielkiego inkwizytora mianowany został przez papieża Sykstusa IV (1483).
Torquemada po prostu wychodził z założenia, że w paleniu na stosach – oczyszczaniu przez ogień – chodziło zarówno o zamykanie piekła i otwieranie nieba pokutującym, jak i o sianie grozy wśród tłumów. Głównymi jego ofiarami byli Żydzi, którym stawiano do wyboru albo ochrzcić się, albo zginąć. Szacuje się, że za jego władzy przeprowadzono około 2 tysiące egzekucji (spalonie żywcem), a kilkadziesiąt tysięcy skazanych zostało na wygnanie z kraju i całkowitą konfiskatę ich dóbr.
A oto jak traktowano w kościelnych więzieniach podejrzanych o herezję: ,,Oskarżony przez niewiadomego donosiciela człowiek niespodziewanie był schwytany i zamykany bez dziennego światła i ognia. Wyprowadzano go tylko do izby sądowej, gdzie musiał odpowiadać na pytania podstępne, a niezrozumiałe nie wiedząc, kto go oskarża i o co. Z odpowiedzi jego wnioskowano o stopniu zatwardziałości heretyckiej. Odczytywano mu zeznania świadków, również nieznanych (…). Jeśli po okazaniu świadectw oskarżony nie przyznał się do winy, wtedy pokazywano mu narzędzia tortur, a w kilka dni później brano go męki zapisując każde słowo wyznane w bólach. Po upływie 24 godzin skatowany więzień był znowu pytany czy potwierdza, czy też odwołuje zeznania. Potem następowało odczytanie wyroku, ale zawsze publicznie przy uroczystym obrzędzie, zwanym auto-da-fe (‘akt wiary’)(…). Tych, co się spowiadali, palono po uduszeniu, tych zaś, co się spowiadać nie chcieli, palono żywcem; mniej winnych odprowadzano po wykonaniu różnych ceremonii do więzienia na resztę życia. Z takimi karami głównymi łączyła się konfiskata majątku; odbierano nawet posag córkom po dniu, w którym ojciec lub matka popadli w herezję” (,,Historia Powszechna Średniowieczna”, s. 148).
Z podobnym okrucieństwem (w prawie całej Europie) traktowani byli nie tylko ,,odszczepieńcy”, ale również osoby podejrzane o czary. ,,Używanie tortur i pytań sugestywnych powodowało przyznawanie się do czarodziejstwa i niejednokrotnie przekonanie, że się jest czarownicą, nawet w wypadkach kiedy oskarżana o to osoba była naprawdę od rzekomych czarów daleka” (J. Umiński, s. 627).
Przypomnijmy, że do polowania na ,,czarownice” przyczyniła się wydana w 1484 r. bulla papieża Innocentego VIII ,,Summis desiderantes” oraz wielokrotnie wznawiany ,,Młot na czarownice” – dzieło inkwizytorów – Henryka Kramera i Jakuba Sprengera.
W samej tylko nyskim księstwie biskupim spalono ponad 200 ,,czarownic”. Historyk Janusz Tazbir pisze: ,,W wyniku procesów, jakie miały miejsce (na Śląsku), w latach 1450-1680 skazano na śmierć za czary 593 osoby (w większości były to kobiety). Nie wszystkie [jednak] ,,wiedźmy” szły na stos, część otrzymywała chłostę” (,,Liczenie wiedź”, Polityka nr 37 2001).
W skali europejskiej liczba tych ofiar oceniana jest na 40-50 tysięcy (jest jednak zaniżana, mimo wyższych liczb podawanych przez samych inkwizytorów).
Fakty te mówią same za siebie. Twierdzenie więc, że Inkwizycja działała w sposób łagodny, wychowawczy i mający na względzie wyłącznie dobro wierzących, jest absolutnie nie do przyjęcia. Inkwizycja miała bowiem na względzie przede wszystkim obronę interesów papiestwa, ściśle powiązanych z interesami państwa. Nawet jeśli nie wszyscy inkwizytorzy byli potworami, a niektórzy rzeczywiście chcieli jedynie chronić niezmienne katolickie prawdy wiary, a nie tylko karać opornych, faktem pozostaje, że działała ona zbrodniczo, ponieważ skazywała ludzi na więzienia, tortury i śmierć, a Jezus przecież surowo zakazał stosowania jakiegokolwiek przymusu wobec tych, którzy działali niezależnie od apostołów (Łk 9.49-50), a również tych, którzy Go odrzucali (Łk 9.51-56; 22.49-51). Powiedział: ,,Gdyby z tego świata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby, abym nie był wydany Żydom; bo właśnie Królestwo moje nie jest stąd” (J 18.36).
Oceniając Inkwizycję trzeba więc również pamiętać, że pierwsi uczniowie Jezusa nie krzewili wiary z bronią w ręku i nie stosowali przemocy wobec opornych. Jedynym przewidzianym środkiem dyscyplinarnym było wykluczenie ze społeczności chrześcijańskiej (Mt 18.15-18; 1 Kor 5.11-13; 2 J 1.9-11). Zatem ocena działalności Inkwizycji musi być jednoznacznie negatywna. Kościół rzymski odwołujący się bowiem do Jezusa Chrystusa nie miał prawa narzucać swojego wyznania siłą. Nie miał prawa kogokolwiek szantażować i torturować. Nie miał prawa wchodzić w sojusze z władzą świecką, aby korzystać z jego zbrojnego poparcia. Innymi słowy: dla działalności Inkwizycji nie ma i nie może być żadnego usprawiedliwienia, tym bardziej że instytucja ta chciała uchodzić za świętą. Napisano: ,,Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać” (Łk 12.48).