Sakrament Bierzmowania a Biblia

Print Friendly, PDF & Email

c

Czym jest bierzmowanie według doktryny Kościoła katolickiego, a czym w świetle nauki Pisma Świętego? Czy Biblia potwierdza ten obrzęd?

 

Kościół katolicki naucza, że bierzmowanie (łac. confirrmatio to ,,umocnienie”) jest drugim sakramentem ustanowionym przez Chrystusa. Jest udzieleniem pełni i pieczęci Ducha Świętego osobom ochrzczonym, a więc udoskonaleniem łaski chrztu z pomnożeniem darów duchowych, głębszym zakorzenieniem w synostwie Bożym, ściślejszym zjednoczeniem z Chrystusem i Kościołem oraz udzieleniem mocy do szerzenia i obrony wiary.

Sam obrzęd bierzmowania składa się z trzech elementów: namaszczenia olejem krzyżma na czole ochrzczonego, nałożenia ręki biskupa na jego głowę i słów: ,,Przyjmij znamię daru Ducha Świętego”.

   Zdaniem Kościoła „Ten sakrament został ustanowiony przez Jezusa Chrystusa, gdyż nasza święta wiara uczy nas, że każdy z siedmiu sakramentów zawdzięcza swoje powstanie nie kościołowi ani apostołom, lecz samemu Zbawicielowi. Wprawdzie w ewangeliach nigdzie nie ma wzmianki o ustanowieniu bierzmowania, ale według tradycji i zgodnej opinii nauczycieli Kościoła, miało ono miejsce w czasie czterdziestu dni po zmartwychwstaniu naszego Pana. Kto twierdzi, że popełniają błąd przeciw Duchowi Świętemu ci, którzy przypisują określoną moc świętemu olejowi namaszczenia przy bierzmowaniu, niech będzie wyklęty” (Sobór Trydencki, 7 sesja 1547 r.).

Aby jednak uzasadnić obrzęd bierzmowania i udział biskupów jako szafarzy tego sakramentu, Kościół katolicki powołuje się nie tylko na postanowienia soborowe, ale również dwa fragmenty z Dziejów Apostolskich mówiące o otrzymaniu Ducha Świętego w obecności apostołów (Dz 8.14-17; 19.4-6). A co faktycznie mówi Biblia na ten temat?

Otóż Biblia – jak to już podkreślono nawet w postanowieniu soborowym – rzeczywiście ani jednym słowem nie mówi o ustanowieniu ceremonii bierzmowania. Początkowo – od dnia Pięćdziesiątnicy – otrzymanie Ducha Świętego związane było bezpośrednio z chrztem (Dz 2.38-39). Dopiero od III wieku, a na dobre w wiekach następnych, kiedy chrzest dorosłych zastąpiono chrztem niemowląt, zaczęto stopniowo rozdzielać chrzest od napełnienia Duchem Świętym. Wtedy też do modlitwy o dar Ducha Świętego dodano znak krzyża czyniony na czole oraz namaszczenie tzw. olejem krzyżma, które mają symbolizować niezniszczalne upodobnienie bierzmowanego do Chrystusa.

Jak widać, miejsce wiary zajął obrzęd religijny, który z ewangeliczną nauką nakazującą chrzcić wyłącznie osoby wierzące (w pełni świadome) nie ma nic wspólnego. Twierdzenie, że Chrystus ustanowił bierzmowanie w czasie czterdziestu dni po swym zmartwychwstaniu (czego nie sposób udowodnić!), jest więc z gruntu błędne, fałszywe i prowadzi do zgubnych spekulacji, których tak wiele jest w tradycji Kościoła.

Według Biblii, Bóg nie honoruje fałszywych podstaw. To znaczy, że dar Ducha Świętego przeznaczony jest wyłącznie dla tych, „którzy [Bogu] są posłuszni” (Dz 5.32). Zauważmy, że podczas gdy Duch Święty  ,,wprowadza we wszelką prawdę” (J 16.13) oraz ,,naucza wszystkiego i przypomina wszystko, co [Jezus] powiedział” (J 14.26), Kościół rzymskokatolicki sprzeciwia się prawie wszystkiemu, czego Jezus uczył, lub zniekształca Jego nauki. Zamiast prowadzić wiernych do prawdy, odprowadza ich od niej.

Ponadto – o czym była już mowa – podczas gdy w czasach apostolskich chrześcijanie z reguły otrzymywali Ducha Świętego tuż po chrzcie, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Jezusa, nawróconych w dniu Pięćdziesiątnicy czy też w przypadku ap. Pawła (por. Mt 3.16; Dz 2.38-39; 9.17-18), w Kościele katolickim, od chrztu do bierzmowania upływa wiele lat. Rozpiętość czasu wynosi na ogół od 7 do 14 lat.

U zarania chrześcijaństwa pierwsi wyznawcy Chrystusa zaraz po chrzcie stawali się pełnoprawnymi członkami wspólnoty (Kościoła) i w pełni korzystali z wszelkich dóbr duchowych. „Ci więc, którzy przyjęli słowo jego, zostali ochrzczeni (…). I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach” (2.41-42). Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku ochrzczonych niemowląt.

Idąc dalej, należy zaznaczyć, że otrzymanie Ducha Świętego nie było uwarunkowane pośrednictwem biskupa, jak tego uczą katoliccy hierarchowie, lecz przede wszystkim szczerym nawróceniem, czyli wiarą, pokutą i chrztem przez zanurzenie w imię Jezusa Chrystusa (Dz 2.37-39). Powoływanie się więc na dwa przypadki z Dziejów Apostolskich (8.14-17; 19.4-6), kiedy to apostołowie byli obecni przy udzieleniu Ducha Świętego tym, którzy uwierzyli, nie dowodzi, że pośrednictwo innego człowieka (np. biskupa) jest konieczne. Tym bardziej, że biskupi (starsi) nigdy nie byli następcami apostołów, lecz przełożonymi lokalnych zborów (por. Dz 14.23; 20.17,28; 1Tm 3.1-7; Tt 1.5-9). Zatem oba wymienione przypadki mówią jedynie o wydarzeniach przełomowych i nie stanowią reguły. Pierwszy – jak wiemy – dotyczył przecież dyskryminowanych Samarytan. Obecność apostołów i nałożenie przez nich rąk na Samarytan było wyrazem ich akceptacji. Jednakże w całym tym zdarzeniu najważniejsze jednak było przyjęcie przez Samarytan Słowa Bożego (wiara) i modlitwa o dar Ducha Świętego. Samo nałożenie rąk miało uczyć, że wśród wierzących nie powinno być miejsca dla jakichkolwiek podziałów narodowościowych lub rasowych (por. Dz 10.34-35; Ga 3.25-29).

Z kolei w drugim przypadku chodziło m.in. o uwierzytelnienie apostolstwa Pawła, którego pozycja przez wielu była kwestionowana (Dz 19.1-7).

W wielu innych sytuacjach wierzący w różny sposób otrzymywali Ducha Świętego. Na przykład św. Paweł otrzymał Ducha Świętego bez współudziału apostołów, a jedynie w obecności Ananiasza (Dz 9.17). Natomiast w domu rzymskiego setnika Korneliusza nastąpiło to w trakcie zwiastowania ewangelii. Czytamy: „A gdy Piotr jeszcze mówił te słowa, zstąpił Duch Święty na wszystkich słuchających tej mowy. I zdumiewali się wierni pochodzenia żydowskiego, którzy z Piotrem przyszli, że i na pogan został wylany dar Ducha Świętego” (Dz 10.44-48).W tym przypadku napełnienie Duchem Świętym poprzedziło sam chrzest, a o nałożeniu rąk nie było nawet mowy. Bo nie jest to akt konieczny, aby otrzymać Ducha Świętego (choć czasami miał miejsce). Biblia mówi bowiem, że ,,różne są sposoby działania, lecz ten sam Bóg, który sprawia wszystko we wszystkich” (1 Kor 12.6). Innymi słowy: to nie człowiek i nałożenie rąk ludzkich decyduje o duchowym obdarowaniu, lecz ,,sprawia to jeden i ten sam Duch, rozdzielając każdemu poszczególnie, jak chce” (1 Kor 12.11, por. J 3.8; Dz 4.30-31). A skoro nie mają na to bezpośredniego wpływu nawet najbardziej pobożni wierzący, to cóż dopiero katoliccy hierarchowie, którzy wybiórczo traktują Biblię! Jedno zatem jest pewne: Ducha Świętego nie można otrzymać przez jakiekolwiek ceremonie kościelne, ale wyłącznie przez żywą wiarę i modlitwę płynącą z głębi odrodzonego serca. Jak uczył Jezus: „Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej. A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać ci, którzy w niego uwierzyli” (J 7.37-39) oraz: „Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą” (Łk 11.13, por. Ef 1.13-14).

Ale to nie wszystko. Nowy Testament nigdzie bowiem nie warunkuje otrzymania Ducha Świętego od namaszczenia olejem (krzyżmem).

Przeciwnie, Biblia uczy, że to sam Bóg dokonuje namaszczenia. Oto kilka tekstów: Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę” (Łk 4.18); ,,Tym zaś, który nas utwierdza wraz z wami w Chrystusie, który nas namaścił jest Bóg, który też wycisnął na nas pieczęć i dał zadatek Ducha do serc naszych” (2Kor 1.21-22);  „A wy macie namaszczenie od Świętego i wiecie wszystko”(1J 2.20); „Ale to namaszczenie, które od niego otrzymaliście, pozostaje w was i nie potrzebujecie, aby was ktoś uczył” (1J 2.27).

Jak widać, nauka katolicka nie jest oparta na fundamencie ,,apostołów i proroków” (Ef 2.20), lecz na błędnym fundamencie kościelnej tradycji i papieskich wymysłach. Nie jest więc prawdą, że bierzmowanie udoskonala łaskę chrztu. Jak bowiem można udoskonalić coś (chrzest niemowląt), co jest z gruntu fałszywe i sprzeczne z wolą Boga?!

Co więcej, katolickie bierzmowanie nikogo również nie zakorzenia w synostwie Bożym, nie upodabnia do Chrystusa ani nie jednoczy z Nim czy z Kościołem. Wręcz przeciwnie. Według danych statycznych, większość dzieci, młodzieży i dorosłych, w ogóle nie zna Biblii, nie przestrzega Dekalogu, a życiem swym zapiera się zarówno Boga, Chrystusa, jak i swego Kościoła. Jak stwierdził ,,Ks. prof. Władysław Piwowarski, wybitny socjolog religii z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (…): dwie trzecie Polaków to, »nieświadomi heretycy«, którzy nie rozumieją treści wiary (w: Adam Szostkiewicz, ,,Dekalog i Polacy”, Polityka nr 37, 15 września 2001).

Ponadto – jak podają statystyki – religijność Polaków jest wybiórcza i płytka. Większość tylko ,,przybiera pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy” (2 Tm 3.5). A przejawy tego są liczne: pełen wulgaryzmów język dzieci, młodzieży i dorosłych; przemoc w domu, na ulicy i w szkołach; alkoholizm, narkomania i wzrost przestępczości nawet wśród nieletnich (przepełnione więzienia); upadek autorytetu rodziców, duchownych, nauczycieli i przywódców, jak i coraz większa liczba rozwodów (zdrad małżeńskich), samobójstw oraz wszelkiego rodzaju afer, w tym seksualnych, z udziałem kleru i polityków. Polska rzeczywistość dowodzi więc niezbicie, że religijność Polaków w rażący sposób rozmija się z praktyką życia (por. 2 Tm 3.2-5).

Cokolwiek by więc powiedzieć o wartości ceremonii bierzmowania, jedno jest pewne: obrzęd ten nie posiada ani biblijnych, ani logicznych podstaw. Jest pustym i bez znaczenia ceremoniałem. Jest wytworem zgubnej tradycji, która uzależnia wiernych od posługi Kościoła hierarchicznego (choć w ostatnich latach kościoły coraz bardziej pustoszeją!), który bezprawnie zajął miejsce Boga. Jest ewidentnym oszustwem, bo nijak nie przekłada się na życie (por. Mt 7.20; Ga 5.22-23). ,,Pełni Ducha” bowiem – jak napisał św. Paweł – ,,nie upijają się winem, które powoduje rozwiązłość” (Ef 5.18), lecz ,,postępują w sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Boga” (Kol 1.10). Tych znamion zaś próżno szukać pośród bierzmowanych!