Księga Apokalipsy św. Jana zawiera również wizję Wielkiej Nierządnicy (rozdz. 17-18). Kim jest i czy ma ona jakiś związek z Kościołem rzymskokatolickim?
Odpowiedź na to pytanie zawarta jest w ostatnim wersecie tego rozdziału, który mówi, że jest to „wielkie miasto, które panuje nad królami ziemi” (w.18). Jedni uważają, że ,,nierządnica” symbolizuje wyłącznie Rzym cezarów oraz mocarstwa prześladujące Kościół rzymski (tak uważa na przykład sam Kościół…). Inni twierdzą, że reprezentuje ona (obecną lub przyszłą) organizację, złożoną z wyznawców wszystkich fałszywych religii. Jeszcze inni do niedawna nawiązywali do Babilonu odbudowanego we współczesnym Iraku, który wraz z nieżyjącym Saddamem Husajnem miał odegrać kluczową rolę w ataku na Izrael. Natomiast większość protestantów utożsamia ,,wielką nierządnicę” z kościołem upadłym, czyli z Kościołem rzymskokatolickim, który w ramach ekumenicznych dążeń chciałby sobie zjednać wszystkie religie świata.
Która z tych czterech możliwości wydaje się najbardziej prawdopodobna?
Biorąc pod uwagę kontekst historyczny i biblijny – najbardziej prawdopodobny jest scenariusz ostatni, o czym zresztą przekonani byli juz prekursorzy reformacji, wszyscy reformatorzy jak i wielu wybitnych humanistów i pisarzy.
Jednym z pierwszych, który już w IX wieku nazwał papiestwo Babilonem, był Arnulf, arcybiskup Orleanu. Następnym był Piotr Waldo (XII wiek) oraz Eberhard II (XIII wiek), arcybiskup Salzburga. Później podobne stanowisko zajęli: Jan Wiclif (1330-1384), Jan Hus (1372-1415), Marcin Luter (1483-1546), Ulrich Zwingli (1484-1531), Jan Kalwin (1509-1564) i cały szereg ich następców aż po Jana Wesley’a (1703-1791) i Karola Spurgen’a (1834-1892) włącznie.
Oto dlaczego również dziś większość protestantów utożsamia „wielką nierządnicę” z Rzymem, rezydencją Kościoła rzymskokatolickiego, który winny jest duchowego cudzołóstwa, posiada wielkie bogactwa i wpływy na całym świecie, a ponadto zwiódł narody ku niebiblijnym doktrynom i jest odpowiedzialny za śmierć kilkudziesięciu milionów ludzi na całym świecie.
W związku z powyższym zarzutem, powstaje jednak pytanie: czy Księga Apokalipsy i historia Kościoła papieskiego rzeczywiście daje ku temu podstawy, aby „wielką nierządnicę” utożsamiać Kościołem katolickim? Czy charakterystyka owej „nierządnicy” pozwala na doszukiwanie się w jej obrazie podobieństwa do Kościoła rzymskiego? Cóż, najlepiej zrobimy, jeśli prześledzimy poszczególne wersety i zbadamy fakty, uwzględniając najważniejsze cechy ,,nierządnicy” podane przez autora Apokalipsy i porównamy je z Kościołem papieskim. Spójrzmy zatem na poszczególne symbole występujące w apokaliptycznej wizji i sprawdźmy, co one oznaczają.
,,Wielka nierządnica”
Według Pisma Świętego określenie to musi symbolizować jakiś system religijny. Pojecie ,,nierządnicy” zazwyczaj bowiem związane było z duchowym cudzołóstwem i zwykle odnosiło się do ludu Bożego, kiedy ten dopuszczał się bałwochwalstwa, czyli odstępstwa od wiary. Oto potwierdzenie: „Jakąż nierządnicą stało się to miasto wierne, niegdyś pełne praworządności, sprawiedliwość w nim mieszkała, a teraz mordercy” (Iz 1.21); ,,Ja właśnie z powodu wszystkich cudzołóstw odrzuciłem odstępną żonę, Izraela (…). Przez bezwstydny swój nierząd zbezcześciła ziemię, cudzołożyła z kamieniem i drewnem” (Jer 3.8-9, por. Kpł 17.7); „Mój lud radzi się swojego drewna, a jego kij daje mu wyrocznię, gdyż duch wszeteczeństwa ich omamił, a cudzołożąc odstąpili od swojego Boga” (Oz 4.12).
Również prorok Ezechiel pisał, że Izrael „uprawiał wszeteczeństwo z narodami i skalał się ich bałwanami” (Ez 23.30, por. 16.24-33).
Podobnie stało się z chrześcijaństwem, które utraciło swój pierwotny charakter z chwila, kiedy tylko weszło w alians z cesarstwem rzymskim. Bowiem zjednoczenie Kościoła z państwem nie tylko doprowadziło do jego zeświecczenia, ale również stopniowego adoptowania nauk, zwyczajów i praktyki pogańskich. Ze względu zaś na coraz większe przywileje i korzyści, jakie dawała przynależność do Kościoła, ludzie przyjmowali chrześcijaństwo bez szczerego opamiętania się, skruchy, nawrócenia i duchowego odrodzenia. W końcu doszło do tego, że Kościół coraz bardziej zabiegał o wpływy polityczne, władzę, majątki i pieniądze, niż o rzeczywiste duchowe odrodzenie. A kiedy Kościół rzymskokatolicki stał się potęgą na wzór dawnego Imperium Rzymskiego, wówczas już bezpardonowo dyktował swoje prawa i zgłaszał wciąż nowe roszczenia.
Obraz wszetecznej kobiety, ukazany w wizji Janowi, musi zatem symbolizować zbankrutowane chrześcijaństwo, które – podobnie do starożytnego Izraela – pogrążyło się w bałwochwalstwie. Jak wskazuje kontekst – apokaliptyczna wszetecznica jest więc przeciwieństwem ,,oblubienicy Baranka” (Ap 19.7-8), ,,która strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Ap 12.17).
Znamienne jest, że tak właśnie postrzegał Kościół papieski również Girolamo Savonarola (1452-1492), przeor klasztoru św. Marka we Florencji, który wołał: ,,Przyjdź tutaj łajdacki Kościele, przyjdź tutaj i słuchaj, co Pan ci mówi: Dałem ci piękne szaty, a ty uczyniłeś z nich bóstwo; ze świętych naczyń uczyniłeś naczynia pychy, z sakramentów uczyniłeś przedmiot świętokupstwa, w swej rozwiązłości stałeś się wszeteczna nierządnicą; jesteś gorszy niż odrażające zwierzę (…). Stałeś się domem publicznym, zbudowałeś wszędzie dom publiczny. Co robi nierządnica? Zasiada na salomonowym tronie i wzywa: kto ma pieniądze jest wpuszczony i robi, co mu się podoba, kto pragnie dobra, jest wypędzony precz. Tak więc, o nierządny Kościele, pokazałeś swoją brzydotę całemu światu, a twój fetor wzbił się pod niebiosa Twój nierząd rozprzestrzeni się wszędzie: w Italii, Francji, Hiszpanii” (Roberto Gervaso, ,,Borgiowie”, s. 96).
Krótko mówiąc, jak starotestamentowi prorocy używali obrazu duchowego cudzołóstwa, aby napiętnować odstępstwo Izraela, tak Księga Apokalipsy piętnuje wszeteczną niewiastę, która symbolizuje odstępcze chrześcijaństwo. Aby się o tym w zupełności przekonać, spójrzmy na jej dalszą charakterystykę.
„Rozsiadła się na d wielu wodami” (w. 1).
Oznacza to, że chociaż instytucja ta ma swoją siedzibę, opanowała niemal cały świat i dzięki sojuszom politycznym dzierży despotyczne berło nad nimi. Czytamy bowiem, że „wody, nad którymi rozsiadła się wszetecznica, to ludy i tłumy, i narody, i języki” (w.15).
„Z którą nierząd uprawiali królowie ziemi” (w.2)
Proces ten rozpoczął się od tzw. edyktu Mediolańskiego (313 r.), kiedy to cesarz Konstantyn Wielki, mając na uwadze głównie względy polityczne, najpierw zagwarantował chrześcijaństwu równouprawnienie z innymi religiami, a następnie przyznał mu uprzywilejowaną pozycję. W ten sposób chrześcijaństwo z czasem stało się religią państwową, na czele której faktycznie stali sami cesarze, którzy przez wiele wieków zwoływali sobory. Podobnie do Konstantyna – poza Julianem Apostatą – postępowali bowiem wszyscy jego następcy.
Szczególną rolę w stosunkach między państwem a Kościołem odegrał cesarz Teodozjusz (379-395). Faktycznie to on bowiem uczynił katolicyzm religią państwową. Zrzekł się też tytułu pontifex maximus na rzecz biskupa Rzymu. Zwołał sobór do Konstantynopola (381r.). Poparł nicejskie wyznanie wiary. Wspierał też Kościół rzymskokatolicki w zwalczaniu wszelkich tzw. sekt, a wszelkie inne religie uznał za niedopuszczalne i przestępcze.
Również cesarz Walentynian III (425-455) wiele uczynił dla Kościoła. To on przecież poparł biskupa Leona Wielkiego, wydając dekret w 445 r., na mocy którego „wszystko, co zarządziła lub zarządzi stolica apostolska, ma być uważane za prawo” (Dr Fr. K. Seppelt, „Dzieje Papieży”, s. 87). Jemu więc biskupi Rzymu zawdzięczają pełnię władzy jurysdykcyjnej w zachodnim Kościele.
Ale po upadku Cesarstwa Zachodniego w 476 r. Kościół jeszcze bardziej umocnił swoją pozycję. W walce o władzę z biskupem konstantynopolitańskim poparł go bowiem cesarz Justynian Wielki (527-565), który przyznał mu pierwszeństwo nad wszystkimi biskupami. W ten oto sposób biskup Rzymu został jedynym zwierzchnikiem całego Kościoła.
Dążenia papiestwa jednak nie ustały. Przeciwnie, papiestwo zapragnęło również niezależności politycznej, a zatem utworzenia własnego państwa. I w tym kierunku zmierzała właśnie polityka papieży: Grzegorza II (719-731), Grzegorza III (731-741), Zachariasza (741-752) i Stefana II (752-757), którzy nawiązali stosunki z frankońskim wodzem Karolem Młotem, poparli jego syna, Pepina Małego i zezwolili na zdetronizowanie prawowitego króla frankońskiego, Childeryka III. W zamian papiestwo uzyskało pomoc króla frankońskiego w walce z Longobardami i dzięki niemu – Pepinowi Małemu – oraz sfałszowanej przez kancelarię papieską „donacji Konstantyna”, w 755 roku powstało Państwo Kościelne.
Papiestwo nie poprzestało jednakże na tych osiągnięciach. Rzym dążył bowiem do władzy absolutnej. Chciał ją osiągnąć już papież Leon III (795-816), kiedy koronował Karola Wielkiego, króla frankońskiego. Ale na zrealizowanie jego dążeń trzeba była jeszcze poczekać, aż do pontyfikatu Grzegorza VII Hildebranda (1073-1085), który m.in. upokorzył niemieckiego cesarza Henryka IV (pokuta w Canossie – 1084 r.) i zapoczątkował zwrot w stosunku Kościoła do państwa. Wydając pismo „Dictatus Papae” w 1075 r. nie pozostawił najmniejszych wątpliwości co do tego, że dążył do całkowitego podporządkowania władzy państwowej władztwu papieży. Czytamy w nim między innymi: ,,Jedynie papież może używać insygniów cesarskich (teza 8). Tylko jemu przysługuje prawo do ucałowania nóg przez władców (9). Tylko papież ma władze deponowania cesarzy (12). Papieża nikt nie ma prawa sądzić (19). Zgodnie z Pismem św. Kościół rzymski nigdy nie błądził i nigdy nie pobłądzi (22). Papież, kanonicznie wybrany, niewątpliwie staje się świętym (23)”.
Co ciekawe, on też m.in. snuł wizję zjednoczenia Europy pod patronatem „następcy św. Piotra”.
Idea „papocezaryzmu”, czyli nadrzędności władzy duchowej nad świecką, zapoczątkowana przez Grzegorza VII, następnie rozwijana była przez jego następców. Do najbardziej zaś ambitnych papieży należał niewątpliwie Innocenty III (1198-1216). On to bowiem osiągnął najwyższą władzę w ówczesnej epoce. Jej symbolem stała się tiara (potrójna korona) oznaczająca władzę kościelną, sądową oraz władzę na całym światem (trzeci korona/pas wprowadzona została dopiero w XIV w.). Znany jest też z faktu zwołania IV Soboru Laterańskiego w 1215 r., który doprowadził m.in. do krucjaty przeciw albigenson , waldensom i czwartej wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej (1202-1204 r.). W ciągu trzydziestu lat armie papieskie wymordowały około miliona innowierców. Na jego też polecenie Żydzi zmuszeni zostali do mieszkania w gettach oraz noszenia specjalnie oznakowanych ubiorów.
Pozycję, którą osiągnął Innocenty III, jeszcze bardziej pragnął umocnić papież Bonifacy VIII (1294-1303). W tym celu wydał w 1302 r. bullę „Unam sanctam”, w której uzasadniał supremację papieską i kościelną nad władzą świecką. W oparciu o tzw. teorię dwóch mieczy (por. Łk 22.38), które rzekomo miały symbolizować władzę świecką i duchową, pisał: ,,Albowiem dwa są we władzy Kościoła miecze, a mianowicie duchowy i doczesny (…). Oba są we władaniu Kościoła, i ten duchowy i ten materialny. Drugim należy się posługiwać dla dobra Kościoła, pierwszy zaś sam Kościół się posługuje. Ten bowiem jest w rękach Kościoła, tamten zaś w ręku królów i rycerzy, ale w uległości Kościołowi i na jego polecenie (…). Oświadczamy, głosimy i stwierdzamy, że wszyscy ludzie muszą się podporządkować papieżowi rzymskiemu, jeśli chcą osiągnąć wieczne zbawienie”.
Z bulli papieskiej jednoznacznie wynika więc, że oba miecze są w mocy Kościoła, który włada nimi w zależności od potrzeb i sytuacji; wszyscy podlegają władzy papieskiej, a bez posłuszeństwa papieżowi nie ma zbawienia.
Jak zatem widać, dzieje Kościoła papieskiego, począwszy od Konstantyna Wielkiego do Bonifacego VIII, to ustawiczne dążenie papiestwa do panowania nad światem. To nie kończące się układy Kościoła z państwem, które zawsze miały na celu, aby władza świecka była narzędziem, służącym do obrony Kościoła.
Również najnowsza historia potwierdza odwieczne dążenia papiestwa. Najwymowniejszym zaś tego przykładem są chociażby sojusze z faszystowskimi rządami Hiszpanii, Włoch i Niemiec oraz podpisanie konkordatów z rządem Benito Mussoliniego w 1929 r. – dzięki czemu na powrót powstało państwo kościelne-Watykan – i z hitlerowskimi Niemcami w 1933 r. Przykładem tego, że Kościół rzymskokatolicki gotowy jest zawrzeć sojusz z każdą znaczącą się siłą polityczną, jest również tzw. święte przymierze, które zostało zawarte pomiędzy papieżem Janem Pawłem II a prezydentem USA Ronaldem Reaganem w 1982 roku.
Warto dodać, że obecnie Watykan utrzymuje stosunki dyplomatyczne z większością państw świata. „Nierząd z królami ziemi” (Ap 17.2) zawsze więc polegał na współdziałaniu i wzajemnym poparciu, czyli sojuszu ołtarza z tronem. I o ten sojusz właśnie zawsze zabiegał zarówno Watykan, jak i najwięksi politycy. Zawsze bowiem „wszystkie drogi prowadziły do Rzymu”!
„Wino nierządu” (w. 2)
Głównym narzędziem oddziaływania ,,wielkiej nierządnicy” na mieszkańców ziemi jest „złoty kielich pełen obrzydliwości, nieczystości jej nierządu” (w. 4), czyli ,,wina nierządu” (w. 2). Czym jednak jest owo „wino nierządu”?
Jak wynika z wersetu 2., określenie to bezpośrednio wiąże się z sojuszem „wszetecznicy” z „królami ziemi”, ołtarza z tronem, czyli z zespoleniem religii i polityki, a co za tym idzie, ze zwiedzeniem całych narodów, które przez cały czas były przeświadczone (niektóre nadal są), że skoro wielcy tego świata (cesarze, królowie, książęta, prezydenci, premierzy, ministrowie etc.) współdziałają z papiestwem (hierarchią), to Kościół rzymskokatolicki musi rzeczywiście być dziełem Bożym. Prawda jednak jest taka, że „wino nierządu” (kompromisy, układy, interesy) mówi o zdradzie Chrystusa. „Nikt nie może bowiem dwom panom służyć” (Mt 6.24). Symbolicznie określa też doktrynę religijną o rodowodzie pogańskim. Na ten fakt zwrócił m. in. uwagę kardynał John Henry Newman (1801-1890), który napisał: ,,Świątynie ku czci poszczególnych świętych ozdabiane w związku ze świętami gałęziami drzew, kadzidło, lampy, świece, ślubowane ofiary dziękczynne za powrót do zdrowia, woda święcona, prawo azylu, dni święte i całe okresy liturgiczne, używanie kalendarza, procesje i błogosławieństwo pól, szaty liturgiczne, tonsura, pierścień małżeński, zwracanie się ku wschodowi słońca, obrazy w okresie późniejszym, być może śpiew kościelny i Kyrie eleison – wszystko to jest pochodzenia pogańskiego i zostało uświęcone przez przejęcie do Kościoła” (,,O rozwoju doktryny chrześcijańskiej”).
A zatem rezultatem duchowego nierządu jest również cały szereg trujących nauk, którymi system papieski ,,napoił wszystkie narody” (Ap 14.8). Większość z nich bowiem tylko pozornie wydaje się pochodzić z Biblii, ale tak naprawdę stoją one w rażącej sprzeczności z Pismem Świętym i Duchem Chrystusowym. Poza wyżej wymienionymi elementami i zwyczajami kościelnymi, owo wino błędu składa się jeszcze z wielu innych fałszywych nauk, takich jak podział wiernych na kler i laików, chrzest niemowląt, kult niedzieli, dogmat o Trójcy Świętej, czczenie aniołów, świętych, ich relikwii i obrazów, dogmaty maryjne, prymat i nieomylność biskupa Rzymu, celibat duchownych, wszystkie sakramenty z nieśmiertelnością duszy, czyśćcem i piekłem włącznie oraz przyjęcie apokryfów, zrównanie Tradycji z Biblią, wprowadzenie litanii, różańca, odpustów i wiele innych zwyczajów, form i nauk z potępianiem wolności religijnej, wolności sumienia, słowa i prasy, i to aż do XX wieku.
Warto przypomnieć, że podobnie starożytny Izrael „uprawiał wszeteczeństwo z narodami i skalał się ich bałwanami” (Ez 23.30).
Odstępstwo Kościoła papieskiego nie jest więc czymś nowym, chyba tylko to, że papieże twierdzą, iż ich władza i postanowienia przewyższają postanowienia samej Ewangelii. W „Rota Romana” czytamy: ,,Papieża nie wiążą ani nauki apostołów, ani słowa ewangelii, które nie mają prawa mu rozkazywać. On robi cokolwiek chce, nawet rzeczy ludziom niedozwolone, ponieważ jest więcej niż Bóg” (dr S. Osusky, ,,Kto jest bliższy prawdy”, s. 47).
Czy roszczenia te oraz przywłaszczenie sobie tytułów należnych wyłącznie Bogu lub Chrystusowi nie są wystarczającym przykładem arogancji i bluźnierstwa przeciw Bogu?
Aby się o tym przekonać, spójrzmy czego nienawidzi Bóg. W Księdze Przypowieści Salomona czytamy: „Tych sześć rzeczy nienawidzi Pan, a tych siedem jest dla niego obrzydliwością: butne oczy, kłamliwy język, ręce, które przelewają krew niewinną, serce, które knuje złe myśli, nogi, które śpieszą do złego, składanie fałszywego świadectwa, i sianie niezgody między braćmi” (6.16-19).
Z powyższego teksu wynika, że na biblijnej liście grzechów, które Bóg nienawidzi, pierwsze miejsce zajmują butne (wyniosłe) oczy. Pojęcie to zaś nierozerwalnie wiąże się z pychą, która – jak w innym miejscu mówi mędrzec Salomon – zawsze prowadzi do upadku (Prz 16.18). I do upadku przywiodła też Kościół papieski, który od samego początku pożądał tego, co Chrystus odrzucił, czyli władzy, chwały i pieniędzy (Łk 4.6). Tym bardziej że Kościół ten głosi również kłamliwą doktrynę i przez prawie wszystkie wieki przelewał również krew niewinną.
Wszeteczna kobieta siedzi na bestii, która ją nosi (w. 3,7).
Co to oznacza? Oznacza to, że papiestwo powstało w samym centrum Imperium Rzymskiego i jemu zawdzięcza swoją pozycję i wszystkie przywileje. Bez poparcia cesarza Konstantyna Wielkiego i jego następców Kościół rzymski nie uzyskał by przecież statusu religii państwowej i jedynozbawczej. Świadczy to jednocześnie o cenie, jaką Kościół musiał zapłacić za swe ambicje. Świadczy to jednocześnie o cenie, jaką Kościół musiał zapłacić za swe ambicje. Ceną tą był bowiem daleko idący kompromis i sojusze z cesarzami i możnymi tego świata, o czym była już mowa, które doprowadziły do tego, że – jak pisał Fiodor Dostojewski (1821-1881) – katolicyzm przestał już być chrześcijaństwem, bowiem zdradził Chrystusa.
,,Papież zagarnął ziemię, tron ziemski i ujął miecz w rękę; od tego czasu wszystko też tak idzie, tylko do miecza dodano kłamstwo, matactwo, oszustwo, przesądy, łotrostwo, grano na najświętszych, najszczerszych, najbardziej ufnych i płomiennych uczuciach ludu; wszystko, wszystko sprzedano za pieniądze, za podłą władzę świecką. Czyż to nie jest nauka Antychrysta?!” (w: Edmund Lewandowski, ,,Oblicza religii chrześcijańskiej”).
Opis „Wielkiej Nierządnicy” siedzącej na „bestii” obrazuje jednak również ścisły związek Kościoła odstępczego (nierządnica) z papiestwem (bestia – polityczny wymiar).
,,Wielka nierządnica” otacza się przepychem.
Ubrana jest ,,w purpurę i w szkarłat, i przyozdobiona złotem, drogimi kamieniami i perłami” (w. 4). To zaś oznacza, że instytucja ta wyróżnia się bogactwem, próżnością i pychą.
Ponieważ tekst wymienia bogate stroje, przypomnijmy, że purpura o odcieniu fioletowym jest kolorem szat biskupich, zaś szkarłat – kardynalskich. Warto też przypomnieć, że początkowo duchowni nie posiadali odmiennych szat liturgicznych.
,,Przełomowym momentem w rozwoju szat liturgicznych i odznaczeń była epoka konstantyńska. Na powstanie nowego stroju i odznaczeń wpłynęła etykieta dworu, strój dworskich urzędników. Th. Klauser pisze, że to już cesarz Konstantyn, który specjalnym dekretem podniósł biskupów do rangi urzędników cesarskich, zobowiązał ich do przejęcia odznak, które właściwe były wyższym urzędnikom. Jest więc rzeczą dowiedzioną, że Kościół w tym okresie przejął szereg odznaczeń dworskich (manipularz, paliusz), a w konsekwencji tego stopniowo zmieniała się również forma sprawowania liturgii przez biskupa” (ks. Bogusław Nadolski, ,,Liturgika”, t. I).
Epoka konstantyńska zapoczątkowała więc wszystkie ważniejsze zmiany w pierwotnym chrześcijaństwie, włącznie z ubiorem. Z rzymskiej tuniki wywodzi się bowiem alba, podobnie jak ornat, który powstał z rzymskiego płaszcza, czy dalmatyka, która powstała w II w. Dalmacji. Szata ta stanowiła najpierw zaszczytny strój senatorski, a od czasów konstantyńskich nosili ją już biskupi Rzymu. Z kolei stuła (orarium) wywodzi się z insygniów urzędników cesarskich i jest odznaczeniem wszystkich duchownych. Do insygniów biskupich należy natomiast paliusz (taśma materiału z sześcioma krzyżykami, założona wokół szyi), która wywodzi się z insygniów urzędników rzymskich, oraz mitra – nakrycie głowy, które od XI wieku przyjęła się w Kościele rzymskim, mimo iż było używane w kulcie bogini Kybele i Mitry. Innym symbolem władzy jurysdykcyjnej biskupów jest pastorał, który pojawił się w Kościele rzymskim w IX wieku. W tym samy czasie pojawił się również w Kościele pierścień biskupi jako znak urzędu. Od XII w. biskupi noszą też na piersi pektorał (krzyż).
Co by powiedzieć o tych wszystkich bogatych szatach liturgicznych rzymskiego kleru, jedno jest pewne: zarówno ich pochodzenie, jak i ewolucja, nie mają nic wspólnego z ewangelicznym Chrystusem, który odrzucił zarówno chwałę i ziemską koronę, jak i ziemskie bogactwa. Jego Królestwo bowiem – jak czytamy – nie było z tego świata (J 18.36).
Jej imię ,,Wielki Babilon, matka wszetecznic” (w. 5).
Oznaczać to może tylko jedno, że system papieski odziedziczył i pielęgnuje ducha starożytnego Babilonu oraz Rzymu, który również nazywany był Babilonem. Imię to wskazuje więc na uosobienie zła owej nowej potęgi religijno-politycznej, która wyrosła z imperialnego Rzymu i mówi również o praprzyczynie doktrynalnego zwiedzenia mieszkańców ziemi.
Warto w tym miejscu również zaznaczyć, że Kościół rzymski dość chętnie określa siebie ,,matką”, krajowe zaś kościoły mianem ,,córek”. Szkoda tylko, że to drugie określenie odnieś można również do niektórych Kościołów protestanckich, które bardziej naśladują ową ,,matkę” (Ez 16. 44) niż Boga, który mówi: ,,Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1 P 1.16); że protestanci tak szybko zapomnieli o tym, co jeszcze przed kilkudziesięciu laty głosił o nich Kościół rzymski. Oto kilka wyjątków z dziełka ks. Kazimierza Bisztygi, pt. ,,Kościół katolicki”:
„W walce toczonej z Kościołem katolickim znaleźli się niestety i tacy, co fałszywą nauką wrogów uwiedzeni i zbałamuceni od Kościoła katolickiego odpadli i różnych heretyckich i sekciarskich kościołów stali się wyznawcami (…) Heretycka i sekciarska propaganda zbiera niestety i u nas w Polsce obfite plony. Nie licząc starych heretyków prawosławnych i luterskich, sekciarska wiara w Polsce liczy dziś 19 sekt ( z r. 1931) i z jakie pół miliona odpadłych i odszczepionych od Matki, Kościoła katolickiego“ (s. 5-6).
Oto co pisze dalej: „Ponieważ i Focjusz, założyciel Kościoła schizmatyckiego i Luter i Hodur i Mariawici oderwali się od stolicy świętej, oderwali się sami, i swych zwolenników, przeto wszyscy jako tacy pozakładali nie kościoły Chrystusowe, ale bóżnice Antychrysta. Obyśmy o tym dobrze pamiętali! (…). Kim był Luter, twórca religii protestanckiej, wie o tym świat cały. Wiarołomny mnich, pijak, oszczerca i cudzołóżca. O Hodurze, biskupie Kościoła narodowego w Ameryce, obecnie głównym filarze tego Kościoła, niewiele co lepszego da się powiedzieć. Będąc klerykiem w seminarium w Krakowie za czasów śp. kard. Dunajewskiego, organizuje strajk wpośród seminarzystów, bo mu nie smakuje wikt seminaryjny, potem wyjeżdża do Ameryki, zostaje kapłanem katolickim. Później występuje z Kościoła i przyłącza się do zwolenników Kościoła narodowego. Ohydne kłamstwa, wstrętne paszkwile, jakimi posługuje się w polemice z katolikami, ilustrują dosadnie poziom ducha wojującego biskupa odszczepieńca. O Mateczce Kozłowskiej i biskupie Kowalskim, nie mówimy wcale. Wiemy bowiem wszyscy, jaką sławą dobrana ta parka cieszy się w całej Polsce (…). Największy jednak szkodnikiem dla Kościoła był znany powszechnie heretyk i odszczepieniec, Marcin Luter. Walcząc z Kościołem uderzył w samo serce Kościoła, tj. w Papiestwo, Papieży i Stolicę Piotrową – wszystkie jego pisma, mowy i przemowy były jednym stekiem napaści i oszczerstw na Rzym i Stolicę Piotrową.
Budując swój Kościół luterski wyrzucił z Kościoła katolickiego święte sakramenty (…). Z dawnych kościołów katolickich zaczęto wynosić konfesjonały, obrazy świętych, burzyć ołtarze (…). Pod wpływem nauki Lutra, dawne kościoły katolickie zmieniły się po prostu w bożnice żydowskie(…) Miliony dusz opuszczało swój dawny Kościół katolicki, przechodząc na luteranizm, anglikanizm, czy też kalwinizm (…). Kościoły luterskie, kalwińskie, anglikańskie, dziś z każdym dniem się rozpadają. Jedni przechodzą na katolicyzm, inni tracą zupełnie wiarę (…). Wprawdzie różne herezje i sekty mnożą się jeszcze w czasach naszych, ale ich nauki i praktyki religijne nie głoszą i nie stwarzają nic nowego. To stary Luter w nowej szacie i na nowym półmisku podany i nic więcej. Miejmy ufność, że i z tymi nowymi sektami da sobie radę Kościół przy pomocy Boga” (tamże, s. 23,32-33,64-66).
Cóż, pozostaje tylko życzyć wszystkim protestantom – których czujność została uśpiona – aby powyższe cytaty otworzyły ich oczy. Wątpliwe bowiem, aby intencje hierarchów Kościoła papieskiego się zmieniły.
„Pijana krwią świętych” (w.6)
Najcięższym jednak przewinieniem tej jedynej w swoim rodzaju instytucji religijno-politycznej jaką jest papiestwo, jest jej zbrodnicza przeszłość. Dokładnie też jak apokaliptyczna ,,wielka nierządnica” Kościół rzymskokatolicki winny jest ,,krwi proroków i świętych, i wszystkich, którzy zostali pomordowani na ziemi” (18.24). Choć w języku polskim niewiele jest opracowań na ten temat – wiadomo jednak jest, że papiestwo winne jest najstraszliwszych zbrodni, jakich kiedykolwiek dopuszczono się na ziemi. Swoje krwawe żniwo Kościół rzymski rozpoczął bowiem już krótko po uzyskaniu statusu religii państwowej za panowania cesarza Konstantyna, a zakończył je dopiero w XX wieku.
Prześladowania, krucjaty, sądy inkwizycyjne połączone z torturami i skazywaniem ludzi na haniebną i okrutną śmierć na stosach, to najciemniejsze karty w historii Kościoła rzymskiego. Przypomnijmy tylko niektóre z najgłośniejszych okrucieństw, jakich dopuścił się ów Kościół.
I tak na przykład jedna z największych krucjat przeciw albigensom ,,zaczęła się od oblężenia pięknego miasta Beziers. Arnold (opat cystersów) kazał je zburzyć do szczętu, a mieszkańców wyciął w pień. Na uwagę, że tam mogą być i dobrzy katolicy, odpowiedział: »Zabijajcie wszystkich, Bóg pozna swoich na tamtym świecie«. Sto zamków i wiele miast doznało podobnego losu. Albigensów palono na stosach i mordowano. 7.000 ludzi, którzy schronili się do kościoła, w kościele tym spalono; 20.000 wyrżnięto, a legat zawiadomił papieża: » Nie przepuściliśmy ni płci, ni wiekowi: 20.000 ludzi zginęło od miecza, całe okolice spustoszone i spalone, tak to sprawa Boża…«” (M. Skalski, ,,Przeciw ciemnogrodowi”, s. 54).
Jezus powiedział: ,,Wyłączać was będą z synagog, więcej, nadchodzi godzina, gdy każdy, kto was zabije, będzie mniemał, że spełnia służbę Bożą” (J 16.2).
Przypomnijmy, że tzw. Święta Inkwizycja, która powstała około 1184 roku na mocy dekretu papieża Lucjusza III wydanego w Weronie, zobowiązywała biskupów do wyszukiwania i sądzenia heretyków. Nie od dziś też wiadomo, że szczególną rolę w działalności inkwizycji odegrali dominikanie, którzy byli odpowiednio przygotowani do zwalczania tzw. herezji. Przewodzili inkwizycji przez ponad 500 lat. Warto też przypomnieć, że założycielem tego zakonu był hiszpański kanonik kapituły w Osmie, Dominik Guzman (1170-1221), który m.in. za zwalczanie heretyków został kanonizowany w 1234 roku (!).
Najbardziej jednak znanym ze swego okrucieństwa dominikańskim inkwizytorem był niewątpliwie Tomasz de Torguemada, który w 1483 r. otrzymał tytuł Wielkiego Inkwizytora. Podczas swego około 20-letniego urzędowania duchowny ten dał się poznać jako brutalny tyran i fanatyk. Przypisuje się mu, że posłał na stos ponad 10 tysięcy osób, a około 100 tysięcy skazał na galery. Jak obliczył Cannon Llorente, były sekretarz inkwizycji w Madrycie w latach 1790-1792, mający dostęp do archiwów wszystkich trybunałów, w samej Hiszpanii liczba skazanych na śmierć przekroczyła trzy miliony, z czego 30.000 tysięcy zostało spalonych na stosach (R.W.Thompson, ,,The Papacy and Civil Power”, s. 82).
Oto zaś jak przebiegały procesy inkwizycyjne.
„Oskarżony przez niewiadomego donosiciela człowiek niespodziewanie był schwytany przez czarnych pachołków Świętego Urzędu i zamykany w samotnym więzieniu bez dziennego światła i ognia. Wyprowadzano go tylko do izby sądowej, gdzie musiał odpowiadać na pytania podstępne nie wiedząc, kto go oskarża i o co … Jeśli po okazaniu świadectw oskarżony nie przyznał się do winy, wtedy pokazywano mu narzędzie tortur, a w kilka dni później brano go na męki zapisując każde słowo wyjęczone w bólach. Po upływie 24 godzin skatowany więzień był znowu pytany czy potwierdza, czy też odwołuje zeznania. Potem następowało odczytanie wyroku, ale zawsze publicznie przy uroczystym obrzędzie, zwanym auto-da-fe („akt wiary”) … Tych, co się spowiadali, palono po uduszeniu, tych zaś, co się spowiadać nie chcieli, palono żywcem; mniej winnych odprowadzano po wykonaniu różnych ceremonii do więzienia na resztę życia. Z takimi karami głównymi łączyła się konfiskata majątku” (,,Przeciw ciemnogrodowi”, s. 55-56).
Jak już wspomnieliśmy, działania inkwizycji podporządkowane były „nieomylnym” papieżom i to oni byli głównymi inspiratorami wszelkich krucjat przeciwko „niewiernym”, kacerzom i czarownicom. Na przykład papież Innocenty III wzywał do palenia wszystkich „heretyków”, którzy by uparcie trwali przy swoich przekonaniach. Zaś Innocenty IV w bulli Ad extripanda z 1252 r. przyrównał innowierców – niekatolików – do zbójców i wzywał władców do tego, aby winnych herezji skazać na śmierć w przeciągu pięciu dni. Dodajmy, że już papież Urban II (1088-1099) pozbawienie życia osoby ekskomunikowanej uważał za „przysłużenie się Kościołowi – naszej matce”. A kiedy w 1147 r. organizowana została krucjata na ziemie Wenetów głoszono, że „Kto nie chce się ochrzcić, niech ginie” (Karlheinz Deschner, ,,Opus diaboli”).
Jakże wymowne w tym kontekście są słowa Stefana Żeromskiego: „Papiestwo współczesne jest barbarzyństwem”.
Dodajmy, że prześladowania innowierców nie ominęły również naszego kraju. Kościół rzymskokatolicki prześladował m.in. luteran, niszczył zbory kalwinów i doprowadził do wygnania braci polskich. Wszystko to działo się za przyzwoleniem władz, a głównymi inspiratorami kontrreformacji na ziemiach polskich byli jezuici. Jakże wymowne – w kontekście obecnej sytuacji w Polsce – jest to, co o reakcji katolickiej pisał wybitny historyk literatury polskiej Ignacy Chrzanowski (1886-1940).
„Ogłupieniu politycznemu towarzyszył straszliwy upadek moralny społeczeństwa, nieodłączny od ciemnoty;… łapownictwo senatorów, posłów, sędziów, urzędników stało się chlebem powszednim; religijność krzewiona po kościołach, szkołach i domach przez ciemne i niemoralne duchowieństwo, wyradzała się na coraz to bezduszniejszą dewocję, na posty i dyscyplinowanie się, na pielgrzymki, na koronowanie cudownych obrazów Matki Boskiej. (…) Resztki tolerancji religijnej zanikły; sprawdziły się obawy Potockiego: z arianami załatwiono się już w wieku XVII, teraz wzięto się już do wszystkich w ogóle innowierców, których prześladowano, usuwano z Izby poselskiej, nie dopuszczano do urzędów; nie poszła w las nauka jezuicka, nie darmo uczyli księża, że Bóg tylko za to Polskę karze, iż cierpi u siebie protestantów” (,,Historia literatury niepodległej Polski”, s. 365).
Jak widać, Kościół papieski przez długie wieki swego istnienia nigdy nie przebierał w środkach, aby utrzymać się przy władzy. W duchu średniowiecza działał jeszcze w XX stuleciu, kiedy popierał hitlerowski atak na prawosławno-komunistyczną Rosję. Działania te były przedstawiane jako „święta wola Boga”. A na dowód tego, na sprzączkach wojskowych pasów hitlerowskiej armii napisane było – „Bóg z nami!”. Popierając największych dyktatorów, takich jak chociażby Benito Mussolini, gen. Franco, Adolf Hitler i Pinochet, papiestwo jest więc winne bezpośrednio lub pośrednio śmierci dziesiątki milionów ludzi. Jest odpowiedzialne nie tylko za krucjaty przeciwko ,,niewiernym”, ,,odszczepieńcom”, ,,czarownicom”, za okrucieństwa inkwizycji, lecz również współodpowiedzialne jest za śmierć 6 milionów Żydów oraz dziesiątki milionów ofiar największych wojen XX stulecia, które były prowadzone z oficjalnym bądź nieoficjalnym błogosławieństwem Kościoła. Jak pisze Guenter Lewy: ,,Kiedy w hitlerowskich obozach koncentracyjnych umierało w męczarniach tysiące Niemców przeciwstawiających się narodowemu socjalizmowi, kiedy wyniszczano polską inteligencję, kiedy ginęło setki tysiące Rosjan, traktowanych jako słowiańscy Untermenschen [podludzie], i kiedy 6 milionów ludzi mordowano za ,niearyjskie’ pochodzenie, hierarchia Kościoła katolickiego w Niemczech popierała reżim dopuszczający się tych zbrodni. Papież rzymski, duchowy zwierzchnik i najwyższy autorytet moralny Kościoła rzymskokatolickiego, milczał” (,,Kościół katolicki a Trzecia Rzesza”, s. 370).
A wiemy również, że osobiście przyjmował u siebie SS-manów i święcił ich zbrodnicze chorągwie.
Jej siedziba i wpływ
Apokalipsa lokalizuje również siedzibę ,,wielkiej nierządnicy” i mówi o jej dalekosiężnym wpływie politycznym.
,,A kobieta, którą widziałeś, to wielkie miasto, które panuje nad królami ziemi” (w.18).
Miasto to zaś – jak mówi nam tekst – zbudowane jest na ,,siedmiu pagórkach” (w.9), co jednoznacznie wskazuje na Rzym – najpierw Rzym cezarów, a następnie (wszak Apokalipsa mówi o czasach przyszłych) Rzym papieży – centrum katolicyzmu.
Jak widać, zarówno siedziba, jak i nazwa Kościoła rzymskiego związana jest nierozerwalnie z tym właśnie miastem i podobnie jak Rzym cezarów, który władał podbitymi królami ziemi, tak Rzym papieski – szczególnie w okresie ,,papocezaryzmu”, czyli od Grzegorza VII (1073-1085) do Bonifacego VIII (1294-1303) – panował prawie nad całą Europą.
Jak widać, wszystkie powyżej przedstawione cechy charakterystyczne ,,wielkiej nierządnicy” – omówione tu w największym skrócie – wskazują na jedyną w swoim rodzaju instytucję religijno-polityczną, jaką jest Rzym (Kościół) papieski. Wskazuje na to dosłownie wszystko: siedziba papiestwa; nazwa Kościoła rzymskiego; język (łacina), którym posługiwano się aż do II soboru watykańskiego (z ponowną próbą przywrócenia go z mszałem trydenckim włącznie); ścisły związek z władzą, polityką i kapitałem; przepych i szaty liturgiczne; przekonania o swoim ponadczasowym i jedynozbawczym charakterze; mistyczny, czyli zakamuflowany charakter tej instytucji; jej wpływ na każdą niemal sferę życia ludzkiego; doktryna odurzająca narody (powodująca dezorientację); i wreszcie – długotrwały zbrodniczy charakter tej instytucji.
Oto więc ,,wielkie miasto, które panuje nad królami ziemi” (Ap 17.18), które już dawno utraciło swą pełnię władzy (dysponowało nią w trzynastym stuleciu, nazwanym złotym wiekiem papiestwa) i o którym Ewa Szelburg-Zarembina tak pisała: ,,Złoty wiek. Złoty od chwały i zwycięstw «podwójnego miecza». Czerwony i czarny – też. Czerwony krwią przelewaną, krwawym wstydem gorszonej ponad miarę społeczności chrześcijańskiej. Czarny – od symonii, lenistwa, ciemnoty, lekceważenia przez duchowieństwo – przez wielką liczbę duchowieństwa – obowiązek kapłańskiego stanu. Zło tak już rosło, tak przybierało na sile, że sam papież stwierdził, iż «potrzeba ognia i żelaza, aby je uleczyć»” (w: ,,Oblicza religii chrześcijańskiej”).
Czy system ten można jednak uleczyć?
Niestety – już prorok Jeremiasz napisał, że miasta reprezentującego bałwochwalczy system religijno-polityczny nie da się uleczyć (Jr 51.9). Przekonuje o tym również fakt, że mimo wielokrotnych prób zmierzających do reformy tego systemu, i to najwybitniejszych przedstawicieli katolicyzmu – najlepszych jego synów, próbujących go zreformować – Kościół ten pozostał głuchy na ich apele i niezmienny w swoich dążeniach, roszczeniach i dogmatycznym zaślepieniu.
Wspomnijmy tu chociażby o apelach opata klasztoru benedyktynów, Joachima z Fiore (1130 –1202), który zostały zignorowane przez Kościół. Przypomnijmy, że jako jeden z pierwszych, określił też papiestwo Babilonem.
Podobnie zresztą postrzegał Kościół Piotr Waldo, który wystąpił ok. 1173 r., piętnując zepsucie panujące w katolicyzmie. W odpowiedzi na co został ekskomunikowany przez synod w Weronie w 1184 r.
Nie inaczej postrzegali też Kościół rzymskokatolicki następcy Piotra Waldo – waldensi oraz albigensi (katarzy). Głosili oni wprost, że Kościół rzymski nie jest Kościołem Chrystusa, ale Babilonem upojonym krwią męczenników. Jedni i drudzy zostali potępieni i skazani na okrutne prześladowanie.
Także Jan Wiclif (1330-1384), tłumacz Biblii na język angielski, występował przeciwko zepsuciu Kościoła, domagając się powrotu do korzeni chrześcijaństwa. Stwierdził, że „rzeczywistą głową kościoła jest Chrystus, a papież przywłaszczył sobie Jego miejsce (…) tak więc dochodzimy do bezpośredniego przeciwstawienia autorytetu Biblii autorytetowi hierarchii uważanej tu za wcielenie antychrysta” (J. M. Todd, Reformacja, s. 93). Przypomnijmy, że Wiclifa i jego naukę potępiono (1377,1382), a jego szczątki po śmierci zostały wykopane i symbolicznie spalone na stosie w 1429 r.
Również jego kontynuator, Jan Hus (1369-1415), apelował o reformę Kościoła. Najpierw został ekskomunikowany w r. 1411, a 6 lipca 1415 r. spalony w Konstancji podczas obrad soboru.
Podobny los spotkał jego przyjaciela Hieronima z Pragi, którego również w Konstancji spalono na stosie (30 maja 1416 r.).
Chociaż różnie ocenia się Girolamo Savonarolę (1452-1498), jednak i on piętnował wszechobecną rozwiązłość w Kościele, na czele którego stał papież Aleksander VI (Rodrigo Borgia), nazywając go nierządnym Babilonem. Został potępiony i spalony na stosie.
Tak się stało również z bogobojnym anabaptystą Jakubem Hutterem, który wzywał do pobożności apostolskiej, pragnąc urzeczywistnić „prachrześcijański komunizm”. Kiedy został schwytany 30 listopada 1536 r. poddano go straszliwym torturom:
„Klechy w swym złym, żądnym zapale próbowali przepędzić z niego diabła – kazali posadzić go w lodowatej wodzie, a potem zaprowadzić do ciepłej izby i wychłostać. Zranili go też na ciele, do ran nalali gorzałki, przyłożyli ogień i zapalili. Ponieważ jednak niezłomnie i prawdziwie po bohatersku trwał on w swej wierze, wytrzymawszy tak wiele tyranii, został skazany przez uczniów Kajfasza i Piłata, czyli położony żywcem na stosie i spalony. Wydarzyło się to około Matki Boskiej Gromnicznej w piątek przed pierwszym tygodniem postu w Roku Pańskim 36” [ przyp. 1536] (Adolf Holl, Heretycy, str.118).
Podkreślmy, że apele o odnowę moralną i duchową Kościoła rzymskiego kierowali doń wszyscy reformatorzy. Odpowiedź Kościoła zawsze jednak była taka sama – klątwa i stos!
Kiedy Marcin Luter porównywał nauki Pisma Świętego z papieskimi dekretami, napisał:
„Studiuję dekrety papieskie, i nie wiem czy sam papież jest antychrystem, czy jego wysłannikiem” (D’Aubigne, Historia Reformacji, t.5,1).
W wezwaniu do reformy chrześcijaństwa, Luter tak napisał o papieżu: „To straszne, że człowiek, który pozuje na zastępcę Chrystusa, okazuje jednocześnie wystawność, której nie dorówna żaden świecki władca. Czy można w nim dostrzec podobieństwo ubogiego Jezusa lub pokornego Piotra? Mówią, że on jest panem tego świata! A jednak Chrystus, którego namiestnikiem się mieni, powiedział: ’Moje królestwo nie jest z tego świata’. Czy zatem władza namiestnika ma sięgać dalej, niż władza jego zwierzchnika?” (Historia Reformacji, t.6,3).
A kiedy bulla papieska dosięgła Lutra, oświadczył: „Sprzeciwiam się jej i gardzę nią, gdyż ma niezbożny i fałszywy charakter … Już teraz czuję o wiele więcej wolności w moim sercu, gdyż wreszcie wiem, że papież jest antychrystem, a jego tron – tronem samego Szatana” (Historia Reformacji, t.6,9).
Również następca Lutra, Filip Melanchton, był przekonany o tym, że Rzym jest Babilonem, a biskup Rzymu „człowiekiem grzechu”.
Jak widać, mimo usilnych starań poszczególnych reformatorów o odnowę Kościoła rzymskokatolickiego, papiestwo pozostało nieprzejednane w swoich dążeniach i działaniach oraz w dogmatycznym pojmowaniu zasad wiary. Dlatego też za prorokiem Jeremiaszem wszyscy reformatorzy mogliby powiedzieć: „Leczyliśmy Babilon, ale nie dało się go uleczyć; zostawcie go! Chodźmy każdy do swojego kraju, gdyż jego sąd niebios sięga i wznosi się aż do obłoków” (Jr 51,9).
Żaden więc z reformatorów nic nie wskórał w dziele odnowy Kościoła rzymskokatolickiego. Prawie każdy został napiętnowany, potępiony, a wielu z nich poddanych zostało straszliwym torturom i skazanych na śmierć. Ci zaś, których macki kościelnych inkwizytorów nie dosięgły, zmuszeni byli, podobnie jak biblijni bohaterowie wiary ,,(…) błąkać się w owczych i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani, poniewierani; ci, których świat nie był godny, tułali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi” (Hbr 11.37-37).
O tym, że papiestwo, jak sam papież, zasadniczo się nie zmienia, mówi zresztą słynna maksyma: ,,Il Papa non cambia” – papież się nie zmienia.
Również po II Soborze Watykańskim Kościół rzymskokatolicki jedynie dostosował się do nowych czasów i okoliczności, i próbuje drogą przebiegłej dyplomacji i pozornych ustępstw pozyskać przychylność protestantów. Dlatego też mówi dużo o jedności, o wzajemnym wybaczeniu, o miłości. Chce bowiem na powrót przyciągnąć do siebie ekumenicznie nastawione Kościoły protestanckie, aby je zdominować i w ten sposób ponownie zapanować nad całym światem chrześcijańskim.
Nasuwa się pytanie: czyżby protestanci byli zdecydowani pójść na kompromis w sprawach, o które walczyli reformatorzy? Czyżby za cenę wątpliwego ekumenizmu gotowi byli dopuścić się zdrady reformacji?
Cóż, na razie wiele wskazuje na to, że tak właśnie się dzieje. To też niewątpliwie znak czasu. Wszak według Apokalipsy „winem nierządu” upojony ma zostać każdy, kto nawiąże bliższy kontakt z byłą superpotęgą tego świata. Warto też odnotować, że niektóre kościoły protestanckie zachowały niektóre nauki i tradycje Kościoła-matki, trudno się zatem dziwić, że stopniowo wyrzekają się również i dziedzictwa swoich założycieli.
Dodam jedynie, że przedstawianie tychże przykrych faktów, nie jest bynajmniej przejawem wrogości do protestantów czy katolików. Przeciwnie, to jedynie sprzeciw wobec niebiblijnej doktryny Kościoła papieskiego, która aż do dziś sprowadza na ludzi duchowe ciemności i która przez wiele wieków była podłożem wszelkich prześladowczych działań papiestwa. Tych faktów przecież nie można przemilczać, przynajmniej dotąd, dopóki Kościół rzymski nie wypleni i nie wykorzeni tego wszystkiego w swojej doktrynie, co również było i nadal jest główną przyczyną wszelkich podziałów wśród chrześcijan. Szkoda tylko, że prorocza Księga Apokalipsy zapowiada, że ów religijno-polityczny system z siedzibą w Rzymie z raz obranej drogi nigdy nie zejdzie.